ico phone tel. kom. 502 081 462
ico mail agnieszka@stwarzajacsiebie.pl

O manipulacjach napisano wiele i jest to wiedza, z którą warto się zapoznać. W tym artykule chcę zwrócić uwagę na pewne podchwytliwe narcystyczne manipulacje. Są one najbardziej destrukcyjne dla dzieci wychowanych przez narcystycznego rodzica.

Rodzic uczy dziecko jak działa świat. Wychowuje tak, by dziecko wyrosło na dorosłego człowieka, który będzie potrafił sobie w tym świecie radzić. Oczywiście każdy rodzic może dać tylko tyle ile ma, stąd też często pewne ograniczenia rodzinne przenoszone są z pokolenia na pokolenie. Jednak większością rodziców kieruje dobro dziecka. Zupełnie inaczej wygląda to w przypadków narcyzów. Oni wychowują dzieci tak, by było to jak najwygodniejsze dla nich. Zamiast uczyć tego co jest normalne, wciągają dziecko w swój zaburzony świat. A dzieci nie znając niczego innego, dostosowują się do niekorzystnych dla siebie zasad i kodują narcystyczne normy, które w skrócie można by podsumować: dobre jest to co jest dobre dla rodzica, złe jest to co jest dobre dla dziecka. Zanim ich umysły rozwiną się na tyle by posiąść zdolność do krytycznego weryfikowania i podważania „prawd rodzinnych”, mleko się już wylało.

Wiele lat później, gdy takie dziecko trafi na terapię, rozwikłanie tych manipulacji wymaga wiedzy i zrozumienia mechanizmów i kontekstu. Bo narcyz najczęściej deklaruje, że troszczy się i kocha. To co mówi samo w sobie często nie brzmi tak źle. Dopiero połączone w całość z pozostałymi założeniami, kontekstem sytuacyjnym i sposobem w jaki zostało wypowiedziane, pozwala zrozumieć destrukcyjny przekaz i intencję.

To właśnie sprawia, że specjaliści, którzy nie mieli z narcyzmem czy przemocą wiele wspólnego, czasem nie dostrzegają nic złego w cytowanych wypowiedziach narcystycznych rodziców (do tego powszechne założenie, że rodzice zawsze chcą dobrze, sprawia, że zakładają jakiś pozytywny kontekst i winę po stronie dziecka). Dlatego postanowiłam wypisać i omówić te manipulacje, które najczęściej słyszę na sesjach. By osoby, które słyszały podobne przekazy i czują się ogłupiałe – z jednej strony czują, że coś jest nie tak, ale nie potrafią nazwać zła kryjącego się w manipulacji, zyskały pomoc. Jeśli drogi czytelniku znasz inne „kody narcystyczne”, które powinny znaleźć się na tej liście – proszę daj mi znać.

Na początku zarysuję kontekst i cel manipulacji, wypływający z cech i ograniczeń narcyza. O samym narcystycznym zaburzeniu osobowości jest wiele materiałów, skupię się tutaj na tym jak to wygląda w praktyce, jak może się przekładać na relacje z dzieckiem. Oczywiście nie zawsze występuje czysty narcyzm, inne zaburzenia i problemy mogą się nakładać, potęgując i rozszerzając dysfunkcyjność rodzica.

Narcyz – czy to osoba zaburzona, czy z silnym rysem narcystycznym:

Nie postrzega realnie ani siebie, ani innych ludzi.

Sam nie ma kontaktu z prawdziwym sobą – utożsamia się z idealnym wizerunkiem, jaki sobie stworzył, wypierając wszystkie swoje wady, błędy i słabości. Na innych ludzi projektuje albo własne zalety (złote dziecko nie może zrobić nic złego, bo z jego sukcesami i wspaniałością rodzic narcystyczny się utożsamia), albo wady i przewinienia (kozioł ofiarny nie może zrobić nic dobrego, bo jest skupiskiem odrzucanych i pogardzanych słabości i jest za nie karany).

Drugiego człowieka postrzega przedmiotowo

nie jako realną osobę z uczuciami i potrzebami, ale środek do zaspokojenia swoich potrzeb.

Miarą wartości drugiego człowieka jest to na ile jest dla narcyza przydatny.

Narcyz nie widzi nic poza czubkiem własnego nosa.

Jest w centrum swojego świata i wydaje mu się, że każdy tak go postrzega. Dlatego cudze zachowanie odbiera albo jako robienie czegoś dla niego (jak mu się ono podoba), albo przeciwko niemu (jak nie jest z niego zadowolony). Nie jest w stanie zrozumieć, że ktoś robi coś z powodów zupełnie z nim niezwiązanych. Albo jesteś z nim (całkowicie), albo przeciwko niemu.

Ma przekonanie o swoich specjalnych prawach i przywilejach.

On jest ważniejszy/lepszy od innych. Jemu się należy. Dla niego to oczywiste, że dla innych ludzi jego uczucia i potrzeby powinny być ważniejsze od własnych.

Skoro zasługuje na specjalne względy, to nie przejmuje się normami, obowiązkami, zobowiązaniami

One są dla zwykłych ludzi, jego nie dotyczą.

Nie lubi, nie potrafi troszczyć się o innych, w tym o dzieci. Dawanie nie sprawia mu przyjemności.

Dzieci, które ciągle czegoś potrzebują, męczą go. Narcyza może mieć krótsze lub dłuższe okresy gdy pokazowo gra dobrą matkę, ale robi to nie adekwatnie do potrzeb dziecka, a swoich. To zawsze o nią chodzi. Narcyza, która realizuje się poza domem i nie potrzebuje wizerunku dobrej matki, potrafi skrajnie zaniedbywać dzieci.

Nie przyzna się do tego, że nie obchodzi go dobro i szczęście jego dziecka,

więc będzie uzasadniał swoje zachowania przerzucając winę na dziecko.

Narcyz jest bardzo niedojrzały emocjonalnie.

Mniej więcej na poziomie kilku letniego dziecka. Nie ma kontaktu ze swoimi uczuciami, nie rozumie co się z nim dzieje. Gdy cierpi, obwinia o spowodowanie tego, osobę, przy której te uczucia się pojawiły. Chociaż problem może być tylko i wyłączenie po jego stronie np. kompleksy i zazdrość.

Widzi świat w niedojrzały, dziecięcy sposób – zero-jedynkowo, czarno-biało.

Jego poczucie własnej wartości zależy od idealnego wizerunku.

Każda rysa na nim, to ryzyko, że on się załamie, a to oznacza zmierzenie się z realnym poczuciem własnej bezwartościowości, przed czym narcyz będzie się bronił wszystkim metodami.

Narcyz NIGDY nie przyzna się do błędu.

Jeśli zostanie skonfrontowany z dowodem, że coś zrobił, przedstawi to w taki sposób, że nie było to złe, albo winni byli inni - musiał to zrobić dla ich dobra, lub bo go do tego doprowadzili. Jeżeli fakty nie pasują do teorii o wspaniałości narcyza, tym gorzej dla faktów.

Narcyz nie ma empatii (ani uczyć wyższych *).

Nie jest w stanie wczuć się w czyjąś sytuację. Poczuć np. krzywdę swojego dziecka. Ale rozumie zasady w jakich funkcjonują ludzie, że coś jest źle odbierane – intelektualnie wie, że robi coś co jest odbierane jako złe , ale nie czuje tego. Dlatego stosuje przemoc tylko gdy nikt nie widzi, dba o budowanie dobrego wizerunku i niszczenie wiarygodności swoich ofiar. Nie czuje się winny, ale obawia się konsekwencji.

* całkowity brak uczuć wyższych będzie miał narcyz z rysem antyspołecznym (tzw.psychopatia/socjopatia), Zwykły nie ma empatii a uczuciowość jest mocno spłycona.

Ma w sobie pustkę emocjonalną i głód niezaspokojonych potrzeb.

Wykorzystuje innych do ich zaspokojenia.

Drażnią go ludzie żywi,

prawdziwi, niekontrolowani. Spontaniczna radość dzieci, prawdziwa miłość – to boli, bo porusza jego własne, nieuzdrowione rany. Stara się to zniszczyć.

Nie potrafi przyjąć miłości, szacunku, docenienia w normalny, spontaniczny sposób wyrażonych,

a tylko wg jakiegoś scenariusza, który gloryfikuje jego wizerunek, w sposób jaki narcyz sobie wymyślił. Im więcej domieszki histronicznej osobowości, tym bardziej teatralnie to musi wyglądać.

Narcyz nie szanuje prawdy, faktów, uczuć innych

Nie ma takiej rzeczy, której by nie powiedział, by osiągnąć odpowiedni efekt i wymusić to czego chce. Jak nie działa, to za chwilę zmieni wersję i spróbuje zupełnie inaczej.

Potrafi przyjmować wiarygodnie wyglądające maski i zmieniać je w ułamku sekundy

To tylko gra, czy to chodzi o troskliwość czy tonięcie w żalu, nie stoją za tym prawdziwe uczucia, ale on wierzy w swoją grę, więc potrafi być bardzo przekonujący.

Gdy odmówimy mu tego, czego chce - narcystycznego pokarmu, wpada w szał - stara się jak najbardziej zranić.

Narcyz z domieszką antyspołecznego zaburzenia osobowości tzw złośliwy narcyz potrafi się latami mścić i niszczyć ludzi psychicznie.

Kody – normy, oskarżenia i wytłumaczenia stosowane przez narcyzów i współuzależnionych członków rodziny wspierających system:

Pojedyncze kody / manipulacje może się zdażyć stosować każdemu rodzicowi. U narcyza będą normą i obowiazującym podejściem. Nie zawsze są wyrażane bezpośrednio, ale tak można podsumować przekaz. Stosuję w opisie różne płcie. Niektóre rodzaje manipulacji częściej stosują kobiety, będące ukrytym narcyzem zbudowanym wokół wizerunku cudownej udręczonej przez dzieci matki, lecz większość jest uniwersalna.

Jak możesz być taką egoistką i myśleć tylko o sobie (jak ja cierpię/czegoś potrzebuję)

Jeśli 99 razy na 100 stawiałaś narcyza na pierwszym miejscu i robiłaś to czego chce, a raz postanowisz zadbać o siebie gdy jemu się to nie podoba/czegoś od ciebie potrzebuje, to właśnie coś takiego usłyszysz. Dla narcyza, jeśli robisz coś dla siebie, to w tym czasie nie dbasz o niego. On odbiera to jako zabranie mu czegoś, co mu się należało, skrzywdzenie go i uważa, że ma święte prawo się bronić. Nawet jeśli chodzi o małe dziecko, które potrzebuje rodzica, który ma prawny i moralny obowiązek się nim zająć – dla niego takie dziecko jest egoistyczne i złe. Wymusza coś na rodzicu. To jest też obrona przez projekcję – to narcyz jest skrajnym egoistą.

Ciągle ode mnie coś wyciągasz, ciągle czegoś chcesz

Narcyz chce dostawać, a nie dawać, więc cokolwiek musi dać dziecku, to jest w jego oczach za dużo i ma o to pretensje. Narcyz potrafi szybko sparentyfikować dziecko – zamienia się z nim rolami i oczekuje, że to dziecko będzie się nim opiekować, a nie na odwrót. Jednocześnie nigdy nie uzna i nie doceni krzywdy i poświęcenia dziecka. Bo zawsze będzie za mało, bo gdyby tylko dziecko się bardziej postarało, mniej się domagało, było idealne, to narcyz byłby szczęśliwy i mógłby w końcu uznać, że dziecko jest wystarczająco… jakieś – dobre, mądre. Ale to nigdy nie nastąpi, bo narcyza nie da się na długo zadowolić. Czasem narcyza potrafi przyznać „urodziłam Cię po to byś mi robiła dobrze”, ale szybko się tego wyprze. Ojciec narcyz też może wręcz przesadnie „poświęcać się” dla rodziny, ale wystarczy, że dziecko poprosi by czegoś nie robił/zrobił coś innego, spotka się z atakiem, bo nie o realne potrzeby dziecka tu chodzi. To tylko przedstawienie.

Jeśli narcyzowi jest przykro tzn, że go skrzywdziłeś / ty spowodowałeś, że cierpi („wszystko przez ciebie”)

Bodziec nie jest przyczyną. To, że w jakiejś sytuacji narcyz jakoś się poczuł, nie oznacza automatycznie naszej odpowiedzialności za to. Może nie potrafi radzić sobie z odmową/sprzeciwem itp. Jego kruche ego i niedojrzałość emocjonalna to jego sprawa.

  • Zakładanie, że w każdym oskarżeniu jest ziarnko prawdy zupełnie nie sprawdza się wobec narcyza, bo jego oskarżenia potrafią być absurdalne i okrutne.
  • Podobnie gubią przekonania, że przy tak silnej reakcji, musi być realny powód (w naszym zachowaniu).

Jeśli cierpię to Twoja wina, jeśli ty cierpisz, to też Twoja wina

Narcyz nie bierze odpowiedzialności ani za to swoje uczucia i reakcje, ani za to jak wpływa na innych. Potrafi wręcz oskarżać dziecko, nad którym się znęca o problemy emocjonalne.

Nie przerzucaj na mnie swoich problemów

Problemy narcyza są automatycznie problemami dziecka, a problemy dziecka, są … problemami dziecka, dowodem jego błędów, słabości = jego winą, czymś czym nie powinien obarczać rodzica. Nawet jeśli dziecko nie ma pojęcia jak sobie poradzić np. z prześladowaniem w szkole i do kogo ma się zwrócić po pomoc jak nie do rodzica?

Nie możesz tego zrobić, bo będzie mi przykro

Tylko to się liczy co czuje narcyz. Nawet jeśli narcyz oczekuje poświęcenie całego życia i szczęścia spełnianiu jego oczekiwań - jego kaprys jest najważniejszy. Narcyz też często mówi o swojej krzywdzie i cierpieniu i realistycznie je pokazuje, gdy w grę wchodzi tylko urażona duma, złość, frustracja. Narcyz ma płytkie życie emocjonalne i nie doświadcza np. smutku i bólu jak normalni ludzie. Ale wie „co działa” na empatyczne i wrażliwe dziecko.

Jeżeli wiesz, że jest mi przykro gdy coś robisz i nadal to robisz, to jesteś odpowiedzialna za moje cierpienie

(nawet jeśli dziecko robi coś zupełnie zdrowego i normalnego np. stawia granice, robi coś po swojemu – np. zajmuje się dziedziną na której narcyz się nie zna, więc uznał, że jest bezwartościowa i głupia, jak dzieciak śmie podważać jego zdanie...) – przerzucanie na innych odpowiedzialności za własne uczucia i ograniczenia i niechęć by cokolwiek z nimi zrobić. „Ustąp mamie, wiesz, że ona taka jest...” - nie można oczekiwać, że narcyz się zmieni, nawet jeśli to co robi to przemoc, ale dziecko ma się dostosować, bez względu jaką cenę płaci.

Jak możesz mnie oskarżać! Nie możesz mnie karać (złością czy żalem), jeśli nie masz dowodów, że zrobiłam coś złego.

Tu jest kilka aspektów:

  • nie ważne jest doświadczenie dziecka, to rodzic decyduje, czy coś złego się stało czy nie. Wspomnienia, przemyślenia dziecka się nie liczą, to rodzic definiuje rzeczywistość. Narcyz potrafi podważać wspomnienia, myśli a czasem wręcz zdrowie psychiczne dziecka.
  • jeśli dziecko nie potrafi udowodnić ponad wszelką wątpliwość, że coś się stało (a rodzic potrafi kłamać w żywe oczy, że czegoś nie powiedział, nie zrobił) to nie ma prawa uznać, że to się stało i reagować na to (emocjonalnie czy w jakikolwiek sposób),
  • jak złapałeś go za rękę – to nie jego ręka! - jeśli narcyz nie może udawać, że czegoś nie zrobił to uzna, że to się nie liczy bo nie potrafi inaczej/nie chciał źle, więc nie można powiedzieć, że zrobił coś złego.

Narcyz nie zamierza ani przyznać się do błędu ani ponosić jego konsekwencji. Nawet jeśli są nią przykre uczucia, które doświadcza dziecko po tym jak rodzic je zranił, naturalna chęć wycofania się – wszystko co człowiek potrzebuje by sobie poradzić z przykrym doświadczeniem. Nie ważne, że coś zrobił i dziecko cierpi i potrzebuje przejść przez pewien proces, zaczynający się od uznania jego krzywdy i przeżycia emocji z tym związanych. Ważne jest to, że on się nie poczuwa do winy i w jego oczach mówienie o krzywdzie dziecka jest karaniem go. Niezasłużonym atakiem na jego idealny wizerunek. W ten sposób dochodzi do wtórnej wiktymizacji – nie dość, że dziecko zostało skrzywdzone/zaniedbane, to jeszcze jest oskarżane o to, że śmie podważać doskonałość i dobre intencje rodzica i spotyka je kolejne odrzucenie i atak.

Metaforycznie - wg narcyza, jeśli by przejechał przypadkiem po czyjejś stopie, to nic się nie stało bo on nie chciał. Druga osoba nie może krzyknąć, mieć pretensji, popłakać się, nie chcieć się przytulić itp., bo to byłoby karanie go za coś czemu nie był winny. Nie jest ważne, że intencjonalnie czy nie, spowodował wypadek, stopa jest uszkodzona, boli. To może nie jest jego świadoma wina, ale ofiary tym bardziej. A to ona nie dość że ponosi wszystkie konsekwencje czyjegoś postępowania, to jeszcze ma to robić tak, by przypadkiem narcyzowi nie było przykro, nie czuł się oskarżany. Spotkałam się wręcz z sytuacją, gdy zranione dziecko musiało natychmiast stłumić własny ból i potrzeby, bo rodzic „zraniony bezpodstawnymi oskarżeniami” dostał narcystycznego ataku i trzeba go było pocieszać i dowartościowywać.

Każdy ma to na co zasługuje

Źle Cię traktuję tzn, że na to zasłużyłeś, dobrze traktuję rodzeństwo – tzn, że na to zasłużyło, nawet jeśli fakty temu przeczą. Być może jedyną "zasługą" rodzeństwa jest, preferowana w danej kulturze płeć. Albo dziecko jednej płci może się kojarzyć z kochającym rodzicem, albo bardziej przypominać męża, do którego czuje żal. To może nie mieć nic wspólnego z cechami dzieci, więcej z potrzebami i nastawieniem rodziców (podobnie jak przydzielanie ról w rodzinach alkoholowych). Spotkałam się z sytuacją, że gdy kozioł ofiarny założył firmę i zaczął sobie dobrze radzić, wpierw narcyz dzwonił codziennie z pytaniem jak mu idzie, ewidentnie czekając na „dowód”, że nie idzie. A jak go nie było, to wprost oskarżył dziecko, że kłamie, bo „to niemożliwe by sobie radziło”. W końcu był kozłem ofiarnym, miał być tym, kto w rodzinie sobie nie radzi, by mniej było widać, że to narcystyczny rodzic ma problemy.

Jak chcesz być dobrze traktowana – kochana, szanowana, to musisz udowodnić = przekonać narcyza, że na to zasłużyłaś.

Aby to zrobić trzeba by udowodnić, że jest się ideałem i wszystko robi doskonale – co oczywiście jest niemożliwe. Każda wada, każde zwykłe ludzkie zachowanie, będzie traktowane jako dowód naszej niedoskonałości = bezwartościowości. Do siebie i złotych dzieci narcyz jest znacznie bardziej wyrozumiały. Narcyz nigdy się do tego nie przyzna, ale by czuć się dobrze potrzebuje mieć ludzi, na których przerzuca swoje wady i pogardę, którą tak naprawdę czuje do samego siebie. A skoro potrzebuje, to nie może uznać ich wartości. Tym bardziej, że wtedy wyszło by na wierzch, że to w nim jest problem i on nie potrafi kochać i zachowuje się podle.

Wniosek z poprzedniego: jeśli chcesz mieć lepiej od innych to musisz udowodnić, że zasługujesz na więcej

że jesteś lepsza od innych. (Chyba, że chodzi o narcyza lub złote dziecko, oni nie muszą nic udowadniać, to oczywiste, że im się należy)

Jeśli chcesz mieć lepiej od innych w jakimkolwiek temacie tzn. że uważasz się za lepszą od nich, poniżasz ich.

To źle o tobie świadczy. Narcyz uważa, że każdy postrzega świat tak jak on. Dla niego nie ma takiej możliwości by w danej sytuacji wszyscy wygrali. Dla niego życie jest wygraną o sumie zerowej. Zawsze ktoś wygrywa – udowadnia, że jest lepszy a inni przegrywają = są gorsi. Jeśli chcesz tylko uznania, że też masz wartość/nie jesteś gorsza/zasługujesz na szacunek i fajne życie i zupełnie nie zamierzasz poniżać kogokolwiek – to i tak z punktu widzenia narcyza – chcesz go zdetronizować , pokonać i poniżyć. Więc jesteś bardzo złą osobą i wrogiem.

Skoro innym to wystarcza to tobie też powinno. 

Często wcale im nie wystarcza, bo są sfrustrowani, ale inaczej nie potrafią. Za to będą zazdrościć temu co ma lepiej. Ale narcyz do tego, że zazdrości się nie przyzna.

Wina zawsze jest po obu stronach (skupmy się na tobie i odwróćmy uwagę od moich błędów).

Powinnaś wybaczyć i zapomnieć, czemu to wyciągasz, do tego wracasz

…. bo wydarzyło się 2h temu, cały czas mnie boli i chcę to wyjaśnić? Narcyz tego nie uszanuje a konsekwencji swoich działań ponieść nie chce. On już zapomniał, więc Ty też musisz.

Jeżeli narcyz zrobił coś dobrego, to jest dobry i nie możesz twierdzić, że zrobił coś złego, że jest zły.

Jeśli Ty zrobiłeś coś dobrego to nie możesz twierdzić, że jesteś dobry, bo zrobiłeś to i to złego (niedoskonałego). Ludzie nie są ani całkiem źli, ani całkiem dobrzy, ale narcyz nie ogarnia złożoności. Dla niego wszystko ma być proste, a role przydzielone zgodnie z jego potrzebami.

Ludzie są doskonali (osiągający wielkie sukcesy), albo są nieudacznikami.

Jak jesteś nieudacznikiem to zasługujesz na pogardę. Brak szacunku do „zwykłości”. Skupienie na pozorach, sferze zewnętrznej. Brak docenienia tego co daje szczęście, powoduje wewnętrzny rozwój. Narcyz uznaje za wartościową i definiującą wartość człowieka tą sferę, w której sam ma osiągnięcia (lub tak uważa) np. zarobki, intelekt, kariera, uroda, siła fizyczna, powodzenie seksualne / towarzyskie itp.

Jesteś zła/agresywna/egoistyczna/niewdzięczna

– tu wstaw to co narcyz zrobił 2 minuty temu i natychmiast na Ciebie wyprojektował.

Nie zasługujesz na nic dobrego (bo właśnie odmówiłaś narcyzie = jesteś dla niej bezwartościowa)

Narcyz nie uznaje innej wartości człowieka/czegoś niż to jaką ma dla niego. Każda inwestycja ma się zwracać. Nie ma innych powodów by komuś coś dać, niż to, co daje w zamian. Jeśli druga osoba rozczarowała narcyza, nie spełnia oczekiwań, to nie zasługuje na nic.

To się nie liczy, to nie ma wartości 

tzn to nie przynosi żadnej korzyści dla narcyzy, ale przedstawi to jako prawdę objawioną.

Jeżeli żyjesz dla siebie, ale nie osiągasz spektakularnego sukcesu (takiego, którym może się dowartościować narcyz, może go zawłaszczyć) to takie życie nie ma wartości

powinnaś przestać to robić i poświęcić się tym co robią coś wartościowego (narcyzom).

Nic się nie stało

wg narcyza, bo to nie jego zabolało a empatii nie posiada, czyli nic się nie stało, a jeśli płaczesz/boli cię, to z tobą jest coś nie tak. To czasem naprawdę absurdalnie wygląda, ale narcyz tak bardzo nie widzi niczego/nikogo poza sobą, że szczerze wierzy, że wszystko jest takie jak on to postrzega. Zamiast uznać odrębną rzeczywistość drugiego człowieka i chcieć ją poznać, on reaguje na swoje wyobrażenia tego jaki ktoś jest, dlaczego ktoś coś robi, co czuje. Myląc np. swoje potrzeby z tym co się z kimś dzieje. Narcyzi bywają stalkerami przekonanymi, że druga osoba ich kocha, nie potrafiąc przyjąć do wiadomości, że nie chce z nimi być.

Nic się nie stało, chcesz tylko zwrócić na siebie uwagę.

Znów – narcyz zdefiniował rzeczywistość w sposób najwygodniejszy dla siebie, ale poszedł dalej. Nie tylko nie uznał czyjegoś bólu, do którego być może sam się przyczynił, ale jeszcze oskarżył drugą osobę, że udaje by coś dostać. Czyli wtórna wiktymizacja i zniechęcanie dziecka do tego, by następnym razem zwróciło się do rodzica po pomoc. Którą narcyz ma prawny i moralny obowiązek dziecku udzielić, ale mu się nie chce. Potrzeby dziecka go nie interesują, ma ważniejsze – swoje sprawy. No i kolejna projekcja zachowań narcyza na innych. To on jest mistrzem odgrywania scen, za którymi nie stoi prawdziwe cierpienie. Tylko, że to coś zupełnie innego, gdy dorosły stosuje manipulacje by wymusić na kimś otrzymanie czegoś, czego nie ma obowiązku mu dać, a gdy zależne od rodzica dziecko, które jeszcze nie potrafi sobie radzić w różnych sytuacjach, ani regulować swoich emocji, zwraca się do jedynej osoby, która może (i ma obowiązek) mu pomóc. Tak naprawdę, gdyby dziecko rzeczywiście musiało koloryzować by dostać wsparcie od rodzica, co czasem się dzieje, gdy rodzice ignorują wszystkie „błahe” sprawy, to nadal nie świadczy źle o dziecku a pokazuje, że w zachowaniu rodziców jest coś bardzo nie tak. Rodzice mogą być zmęczeni, nie potrafić pomóc dziecko w danym momencie, albo dać mu to czego chce, ale nie nie usprawiedliwia odrzucania go i poniżania. Ale narcyz nigdy nie przyzna, że problem/słabość jest po jego stronie.

Sam do tego doprowadziłeś, więc nie zasługujesz na pomoc

Narcyz nie zamierza Cię wesprzeć. Narcyz będzie karać dzieci za to, że nie są doskonałe – popełniają błędy. Jego oczekiwania są nierealne. Żadne dziecko nie robi wszystkiego od razu idealnie. Dorosły też nie. Potrzebuje prób i błędów, eksperymentowania i życzliwego wsparcia oraz podpowiedzi. Ale dla rodzica – narcyza – jak nie jesteś doskonały to jesteś bezwartościowy, nie ma dla Ciebie zrozumienia ani litości. Dziecko ma spełniać oczekiwania bo to wizytówka – przedłużenie narcyza – jego porażki uderzają w niego. Więc narcyz będzie je karał za to, że przez nie on wyszedł na niedoskonałego rodzica.

Czemu robisz mi problem 

kolejna częsta reakcja obwiniająca dziecko za to, że czegoś potrzebuje od rodzica.

To oczywiste, że powinnaś … to… zrobić.

Jak nie to bardzo źle o tobie świadczy = wg narcyzy jej się należy i ma prawo domagać się czegoś, o co ma moralne prawo co najwyżej uprzejmie prosić, a czasem nawet i nie. Ale dla niej koszt po drugiej stronie – uczucia i potrzeby innych, nie mają żadnego znaczenia. Jest tak pewna tego w co wierzy, że łatwo uznać, że to z nami jest coś nie tak.

Ciągle mnie tylko krytykujesz / uważasz, że wszystko robię źle 

gdy spróbowałeś raz, najdelikatniej jak się dało zwrócić uwagę narcyzie, że Cię krzywdzi.

Nie można Cię kochać taką (okropną, złą, egoistyczną, wyrodną, bezwartościową itp.) jaką jesteś

- skoro każdy ma to na co zasługuje, tzn., że skoro rodzić nie kocha/nie docenia dziecka, to wina dziecka. Nie da się go kochać. Bo przecież to nie dlatego, że narcyz kochać ani szanować dziecka nie potrafi.

Narcyz nie dostrzega, że to co czuje/myśli – to tylko jego własna rzeczywistość a nie obiektywna prawda. Że ma własne uwarunkowania i ograniczenia i inni ludzie mogą postrzegać rzeczywistość zupełnie inaczej. Nie przyjmie do wiadomości, że to z nim jest coś nie tak, że to on nie potrafi kochać, że to jego mechanizmy obronne każą mu krytykować i oczerniać innych, by uzasadnić, że słusznie źle ich traktuje, nie zasłużyli na nic innego. Dzięki temu nie musi konfrontować się z tym jak sam był niesprawiedliwie oskarżany i poniżany. Zmierzyć z tym co boli i narzuconym poczuciem własnej bezwartościowości, przed którym ucieka, przerzucając je na innych.

Jeśli dobrze o sobie myślisz tzn, że się rozczulasz nad sobą albo oszukujesz.

To się nie liczy, bo wobec siebie nie jesteś obiektywna/uczciwa itp. Wszystko byleby tylko podważyć poczucie własnej wartości, które dziecko buduje w sobie. I projekcja, bo to narcyz nierealnie pompuje swoje ego.

Oni cię nie kochają/nie szanują naprawdę, bo cię nie znają. Jakby Cię lepiej poznali to by się przekonali jaka jesteś okropna.

Tylko ja Cię znam i wiem jaka jesteś. Znów obrona przed przyznaniem, że to w nich jest problem. Jednocześnie odcinanie dziecka od wsparcia otoczenia, możliwości poznania innego sposobu myślenia na temat jego i świata. Bezpieczniej będzie jak jedynym źródłem docenienia będzie narcyz, wtedy ma całkowitą kontrolę nad dzieckiem. A tak naprawdę to narcyz zupełnie nie zna swojego dziecka - realnego dziecka, zna tylko swoje wyobrażenia o nim.

Wszyscy myślą tylko o sobie, nikt się mną nie przejmuje

(jak nie grają w narcystyczną grę lub czasem rzeczywiście skrzywdzili). Oczekiwanie, że dziecko będzie inne, tylko dla matki. I jak dziecko „rozczaruje” normalnie dbając o siebie: „wiedziałam, jesteś taka sama jak inni”. Narcyzy nie zadowoli realne dziecko, które ma swoje potrzeby, uczucia i ograniczenia. Ona oczekuje cyborga, który niczego nie potrzebuje, nie wymaga, zawsze robi to czego ona sobie życzy i potulnie usuwa się w kąt, gdy jest niepotrzebny i zawsze silnie kocha i podziwia, nigdy nie ma innych uczuć i pretensji, nigdy się nie męczy i nie ma dość oraz nic poza narcyzem się dla niego nie liczy, chyba, że wpasowuje się to w oczekiwania narcyzy. Żaden realny człowiek tego nie spełni, nawet jeśli olbrzymim kosztem będzie próbował. Tym bardziej, że potrzeby narcyzy są często sprzeczne i nie do zrealizowania np. dorosłe dziecko ma osiągać sukcesy by narcyza była dumna, inaczej jest nieudacznikiem, ale jak w takim razie stawia granice by mieć np. czas na pracę, to ją krzywdzi, myśli tylko o sobie, liczą się dla niego tylko pieniądze a nie ludzie (znaczy ona), chce udowodnić, że jest lepszy od niej (bo jednocześnie kozioł ofiarny nie może radzić sobie lepiej niż narcyz) i sprawia jej przykrość.

Miarą miłości jest poświęcenie – musisz udowadniać jak bardzo kochasz.

RAZ nie będziesz chciał się poświecić = nie kochasz, jesteś wyrodnym dzieckiem. Bo przecież on by WSZYSTKO dla ciebie zrobił… co nie ma nic wspólnego z faktami, ale z taką wizją siebie narcyz się utożsamia i wymaga adekwatnie to tego co deklaruje a nie robi.

Nawet tego dla nie mnie zrobisz?

choćby to była tysięczna rzecz z kolei, to zawsze jest TYLKO to. A jak odmówisz, to możesz usłyszeć, że po latach całkowitego podporządkowywania się narcystycznemu rodzicowi tak właściwie to nigdy nawet ciepłego słowa od ciebie nie dostał…

Nie wiem o co Ci chodzi, co NAGLE wymyśliłaś, dlaczego się tak zachowujesz

– narcyz ma krótką pamięć, jeśli to dla niego wygodne. Nie uznaje ciągów przyczynowo skutkowych, kumulacji doświadczeń. Zawsze jest tylko teraz, tylko to co robisz albo to to od Ciebie chce. Jeśli TERAZ jest dla ciebie miły, a ty wycofana, bo wczoraj Cię zwyzywał, to Twoje podejście jest bezpodstawne i niesprawiedliwe.

To, że ktoś postąpi „źle”, to nie znaczy, że ty też musisz

– ty masz zawsze postępować idealnie, wg najbardziej wyśrubowanych norm. Masz być święta a nie ludzka. Czasem przyjmuje to skrajną i zupełnie niepotrzebną formę perfekcjonizmu. Bo nie chodzi o skuteczność, o realny wpływ na nas, o nasze szczęście, ale o wizerunek. Wszystko ma WYGLĄDAĆ dobrze. Nie można czegoś zrobić, bo LUDZIE POMYŚLĄ cośtam. Dla narcyza wizerunek jest jedyną wartością.

Czemu zamykasz drzwi, wstydzisz się czegoś? Czemu coś przede mną ukrywasz, nie chcesz już nawet porozmawiać z matką?

Dziecko nie ma prawa do prywatności wg narcyza. Zwłaszcza gdy ma on przymus kontroli, będzie chciał decydować o każdym kawałku życia dziecka, bo przecież on wie lepiej jak coś powinno zostać zrobione. Dziecko też dość szybko uczy się zamykać w sobie, bo wszystko co powie, zostanie wcześniej czy później wykorzystane przeciwko niemu. Oczywiście rodzic potraktuje takie milczenie jako niezasłużoną karę i problemy emocjonalne dziecka. Rodzic może zupełnie nie interesować się dzieckiem, jego dobrostanem, ale będzie chciał mieć rękę na pulsie jeśli chodzi o to co się dzieje w jego życiu by móc o tym opowiedzieć innym, stawiając siebie w korzystnym świetle. Czasem ludzie doznają szoku, jak po kilku latach wdupiemania przez rodzica, słyszą od jakiejś dalekiej ciotki, że powinni być wdzięczni, że mają taką wspaniałą matkę, która tak się o nich troszczy… ciągle opowiada, że tak się o nich martwi, tak wspiera (1 zdjęcie babci z wnukiem z kiczowatym prezentem co z w promocji był, więcej wnuk babci nie widział) itp.

Nie możesz teraz zostawić mamy, ona sobie bez ciebie nie poradzi

(przyzwyczaiła się, że się dla niej poświęcasz) – nie ważne, że matka wykorzystywała dziecko latami nie chcąc samej o siebie zadbać np. emocjonalnie, życiowo. Dziecko poszło na terapię i zaczęło stawiać granice i nagle matce dzieje się krzywda. Jej się należy i dziecko ma dalej cierpieć, bo nie może być tak, że stratna będzie ona. Trzeba było się nie zgadzać (spróbowałbyś tylko), po tylu latach ona się przyzwyczaiła i już za późno by sobie poradziła inaczej.

To tak jakby złodziej ukradł samochód i policja po złapaniu go postanowiła zostawić mu ten samochód i odpuścić ukaranie, bo biedaczek tak się przywiązał do niego, że teraz będzie mu ciężko jak go straci. Ale ten samochód nigdy nie był jego! Krzywdą jest zadanie niezasłużonego cierpienia, a nie wyciągnięcie konsekwencji za to co ktoś zrobił. Ale dla narcyza to jemu dzieje się krzywda, a nie osobie, która latami była z czegoś ograbiona/nadużywana.

Wszystkie Twoje błędy to twoja wina, wszystkie Twoje sukcesy to narcyza zasługa

- bez względu na to jak absurdalne i niesprawiedliwe by to nie było. Dostałeś się na dobre studia? To TYLKO dzięki temu, że rodzice wysyłali Cię na angielski. Po latach wmawiania Ci, że jesteś bezwartościowy i ośmieszania Cię przy ludziach, masz fobię społeczną i zbyt dużą nieśmiałość by zawalczyć o swoje sprawy ? Zawsze wiedzieli, że coś z Tobą nie tak… Narcyz potrzebuje zawłaszczać sukcesy dzieci. Jednocześnie ani nie zamierza wziąć odpowiedzialności za to jak jego zachowanie na dzieci wpłynęło, ani ich wesprzeć w zwykłych życiowych wyzwaniach. Przerzucanie „winy” na dziecko w oczach narcyza zamyka sprawę.

Jak możesz MNIE oceniać?!  (z inspiracji Leszka Żądło)

Nic o mnie nie wiesz, nie rozumiesz przez co przeszłam, nie wiesz jak to wygląda z mojej perspektywy itp. itd. Albo też przez atak - kim ty jesteś by mnie oceniać, sam zrobiłeś to i to (co mogło być zupełnie normalnym zachowaniem, ale krzywdą z perspektywy narcyza)  - czyli - sam nie jesteś idealny więc nie masz prawa mnie oceniać. Atak może przejść w obrażanie i podważanie naszej pamięci i nawet zdrowia psychicznego."Zupełnie nie wiem skąd Ty to wzięłaś, nic takiego nie miało miejsca. Jesteś pewna, że wszystko z Tobą ok?".

Jak najbardziej mamy prawo wyciągnąć wnioski, mówić o własnej krzywdzie. Zachowując świadomość, że to nasza opinia. Jednak choć byśmy robili to w maksymalnie delikatny, asertywny i życzliwy sposób, sam fakt jakiejkolwiek krytyki, opinii kwestionującej idealny wizerunek, jest dla narcyza nie do zniesienia. Jednocześnie on nie wiedzi absolutnie nic złego w tym, że sam nas definiuje i krytykuje niemalże cały czas, w dodatku nie zadając sobie trudu by nas poznać. Ale "co wolno wojewodzie, to nie tobie smrodzie" - jedna z maksym narcystycznych i nie tylko rodziców. Nie wolno Ci oceniać narcyza, ale jemu Ciebie - jak najbardziej.

Co jest narcyza, to jest narcyza, a co jest Twoje, to... też jest narcyza

I nie chodzi tu tylko o popularne wątpliwości - co stało się z moimi pieniędzmi z komunii... ;)  Narcyz będzie dla swojej korzyści i kaprysu dysponował swobodnie wszelką własnością dziecka. Narcystyczny rodzic często powtarza dzieciom, że nic nie należy do nich, oraz jak wielkim obciążeniem są (kupienie t-shirta za 10 zł potrafi wypominać pół roku, jaki to straszny wydatek a on taki biedny, choć zaraz potem kupi sobie niepotrzebny ciuch czy gadżet za grube pieniądze), by nie wyobrażały sobie, że mają prawo czegoś się domagać. Jednocześnie jak po ciągłym słyszeniu - to mój dom, nic nie należy do ciebie, dziecko przestaje czuć się w takim domu dobrze i być z nim związane, to są pretensje, że "traktuje dom jak hotel". Jednocześnie rodzic nie szanuje własności dziecka, także dorosłego. Uważa, że ma święte prawo decydować o wszystkim. Gdy zostawi mu się klucze na wyjazd wakacyjny, potrafi wszystko poprzestawiać (wersja optymistyczna, czasem na przestawianiu się nie kończy). Jeśli podaruje dziecku mieszkanie, to chce decydować komu wolno w nim mieszkać. W ramach kary za wyprowadzkę z domu, może zabronić zabrać cokolwiek poza podstawowymi rzeczami osobistymi (twierdząc, że nawet prezenty typu rower nie były dla dziecka a dla domu/rodziny), a pozostawione przez dziecko rzeczy wyrzucić bez pytania. Umów pożyczki czy sprzedaży nie ma zwyczaju respektować i płacić swojej części. Swoją własność będzie wolał sprzedać obcym za bezcen, niż oddać potrzebującym własnym dzieciom. Narcyz po rozwodzie puści małżonka w samych skarpetkach i okradnie z pamiątek rodzinnych. A po zerwaniu kontaktu przez "wyrodna córkę" potrafi nawet pod fałszywym pretekstem złożyć pozew o odebranie jej praw rodzicielskich, by przejąć wnuki. Wszak dzieci to w jego oczach też rzecz, zasób, nie człowiek.


Narcyzi potrafią latami żerować na dzieciach lub innych członkach rodziny, domagając się utrzymania, pod pretekstem złego stanu zdrowia (tu przodują matki polki narcyzki hipochondryczki) lub poświęcenia dla rzeczy wyższych (niespełniony artysta itp.). Zetknęłam się z historią narcyzki, która potrafiła zupełnie zignorować fakt, że utrzymująca ją matka wylądowała w szpitalu i pojechała do niej dopiero po jakimś czasie, jak jej się pieniądze skończyły. I tylko po to, by dostać nowe. Jak już wymusiła, by znajomi pożyczyli matce pieniądze dla niej, to więcej już się staruszką nie przejmowała. A gdy rodzina zasugerowała, że skoro nie pracuje, nie ma obowiązków i dostaje od lat wsparcie od matki, to może by się nią zajęła, oburzona przeszła do ataku - oczerniając, wymyślając absurdalne historie by udowodnić, że inni są bardziej zobowiązani do opieki niż ona. Narcyzowi się należy, nie zamierza się odwdzięczać w żaden sposób. Poczucie zwykłej ludzkiej przyzwoitości też jest mu obce.

To, że ktoś zawiódł / był nie w porządku / nie wypełnił swoich obowiązków, nie znaczy, że Ty też możesz sobie odpuścić, masz być lojalny

W każdej rodzinie dysfunkcyjnej lojalność dzieci jest cnotą w oczach rodziców. Bo dobrze wiedzą, że tak źle traktują dzieci, że gdy tylko będą mogły, najchętniej uciekną one na drugi koniec świata, bo nic dobrego ich z rodzicami nie łączy i nie mają za wiele do odwdzięczania się. Przymus pomagania trzeba więc narzucić.

Jeśli nawet narcyz przyzna się, że w jakiejś sprawie / temacie / ogólnie zawiódł (bo nie będzie mógł zaprzeczyć faktom), to zawsze znajdzie dla siebie usprawiedliwienie i nie zgodzi się na poniesienie jakichkolwiek konsekwencji. Był złym rodzicem, ale chce być traktowany jakby był rodzicem najwspanialszym. Domaga się lojalności, do której moralne prawa stracił. Wmawia dzieciom, że lojalność to norma sama w sobie i trzeba ją realizować bezwarunkowo. Czyli nie ważne, że rodzice nie są lojalni wobec dziecka, ono nadal musi być lojalne wobec nich. Jeśli ono chciałoby wycofać nadmierne zaangażowanie i przekierować je na ludzi, na których może liczyć, to to bardzo źle o nim świadczy. Że „nie potrafi być lojalne”, jest nie w porządku, złe, wyrodne.

Często jest w tym kuszenie (albo nadzieja dziecka, głównie kozła ofiarnego), że gdyby dziecko udowodniło, że jest całkowicie lojalne wobec rodzica, bardziej niż wobec siebie, że poświęci wszystko i zawsze na pierwszym miejscu będzie stawiać narcyza, tak jak nikt inny tego nie robi (bo ma zdrowe granice), to w końcu dziecko udowodni swoją wartość (przydatność) i narcyz zacznie je dobrze traktować. Dzieci nie zdają sobie sprawy, że nawet gdyby im się to udało, to nie wystarczy tak postąpić raz, to podpisanie cyrografu na całe życie. Narcyz uzna ich wartość tylko jeśli będą zawsze, w każdej sytuacji stawiać jego na pierwszym miejscu. To zawsze będzie miłość warunkowa, a raczej zwykła aprobata. Może dojść do zmiany ról w domu i jedno dziecko awansuje do miana „tego lepszego” a inne stanie się nowym kozłem ofiarnym, ale docenienia i tak za dużo nie będzie, bo dziecko nadal jest postrzegane przedmiotowo i co najwyżej udowadnia, że robi co do niego należy.
Dziecko liczy, że udowadniając swoją wartość zasłuży na miłość taką, do jakiej ono jest zdolne i jakiej potrzebuje – bezwarunkową.  A wtedy będzie mógł być sobą, że narcyz zrozumie, że działania i wybory dziecka nie są skierowane przeciw niemu, bo dziecko udowodniło, że jest dobre i nie chce krzywdzić narcyza. Że ma prawo być sobą i dbać o siebie. Ale tak się nie stanie, bo narcyz zaburzonym pozostanie i w każdej sytuacji jego mechanizmy będą się odpalać od nowa. A na miłość nie da się zasłużyć, jeśli rodzic nie kocha, to nie dlatego, że dziecko nie udowodniło, że zasługuje, ale dlatego, że narcyz kochać nie potrafi, a reszta to wymówki.

Natomiast wyszło tutaj założenie poboczne.

Rodzic źle o tobie myśli, bo nie udowodniłeś, że nie chciałeś źle / że jesteś wartościowy

To dziecko jest obarczane odpowiedzialnością za to, że rodzic sobie coś uroił. Rodzic ma prawo tak myśleć i obowiązuje jego wersja, chyba, że dziecko udowodni, że nie chciało źle. Nie ma domniemania niewinności, narcyz nie musi udowadniać swoich oskarżeń. Nie wystarczy też wyjaśnienie mu, jakie były nasze intencje i uczucia, to się nie liczy, trzeba to udowodnić narcyzowi. Ale udowodnić wg norm i zasad narcystycznego rodzica, a nie obiektywnych. Czyli dostosowując się do jego oczekiwań.  Nie ma kwestionowania chorych narcystycznych norm, uznawania ich za prywatną opinię, z którą możesz się nie zgadzać. One są czymś niepodważalnym. Dyskusja zawsze będzie nie o narcyzie, ale o dziecku. Masz udowodnić swoją wartość / bycie dobrym, wg definicji, w których dobre jest to co pasuje narcyzowi. Narcyz przedstawia je niczym najszlachetniejsze i najprawdziwsze normy moralne i wkopuje dziecko w nieustanne poczucie winy. Wmawiając, że KAŻDY by je tak ocenił (dziecko traci możliwośc weryfikacji tego co słyszy, bo się boi kolejnego osądzenia). Czasem narcyz odwołując się do religii, że Bóg też ukarze dziecko za to co robi, że uzna je za złego człowieka. Sam proces udowadniania, że nie jest się totalnie bezwartościowym / złym, jest szalenie upokarzający i bolesny dla dziecka. A jak mu się nie uda przekonać rodzica, to myśli sobie - muszę być naprawdę beznadziejny / zły, że nie udało mi się znaleźć nawet jednego dowodu na to, że zrobiłem coś dobrego /wartościowego  (a wszystko co przywoływał, narcyz z jakiegoś bzdurnego powodu odrzucał).  Czyli dziecko gra w grę, w której z góry jest na przegranej pozycji, bo takie są reguły gry. Czy dziecko coś udowodni czy nie i tak narcyz wygrał, a dziecko cierpi.

Ponieważ takie postrzeganie jest dla narcyza wygodne, nie wkłada żadnego wysiłku by poznać i zrozumieć dziecko, zmienić opinię na jego temat.

Do tego jeszcze dziecko, już skrzywdzone negowaniem jego dobrych intencji i wartości, słyszy, że przez nie rodzic cierpi, że mu serce pęka i jest przerażony widząc jakie ma złe dziecko, że po tym ile on dla niego zrobił, jak się starał, nie rozumie jak ono mogło…. I kolejny raz, zamiast móc zająć się swoimi uczuciami związanymi z własną krzywdą, dziecko musi zająć się „biednym narcyzem”.

 

Lista będzie rozbudowywana.

 

Zapraszam do kolejnego artykułu w temacie narcyzów: Uświadomiłam/łem sobie, że żyję z narcyzem – co zrobić?

Ta strona używa plików cookie, aby zapewnić najlepsze funkcjonowanie. Kontynuując korzystanie z tej witryny, zgadzasz się na ich użycie.